niedziela, 28 marca 2010

Magia chwili, czyli jak opisywać emocje?

Radość, smutek, miłość, nienawiść... Emocje. Emocje są nierozerwalną częścią naszego życia. Ich obecność w jakimś stopniu definiuje nas jako ludzi. Zawsze powtarzam, że jednym z największych braków społeczeństwa w dzisiejszych czasach, gdy każdy gdzieś pędzi, gdy nie ma czasu na rozwijanie relacji międzyludzkich - jest brak empatii.

Empatia to takie "fajne coś", co najprościej można określić jako zdolność do współodczuwania emocji. Kiedy mój przyjaciel jest smutny, mnie również nie jest lekko na duszy, kiedy się raduje i ja czuję się szczęśliwszy. Ale to nie wszystko.

Empatia to także zdolność do wczuwania się w ludzkie nastroje podczas rozmowy, czy po prostu przebywania z kimś. Bywa wielce pomocna chociażby podczas rozmów biznesowych. Dlaczego jednak o tym piszę?

Ano dlatego, że zdolność do empatii to niesamowite wręcz narzędzie dla kogoś, kto chce opisywać emocje. Są ludzie, którzy z tą zdolnościa się rodzą, inni nabywają jej z czasem, jeszcze inni muszą się jej nauczyć. Bo można, choć to dość trudne - ale do tego tematu jeszcze na łamach "Magii Pisania" powrócę przy innej okazji.

Dlaczego zatem zdolności empatyczne mogą nam tak wiele pomóc?

Większość z nas ma tendencje do opisywania wszystkiego jak najszerzej. Chcemy - zamiast przekazać emocje - namalować słowami obraz. Toniemy zatem w setkach, a niejednokrotnie tysiącach słów niepotrzebnych. 

Pomówmy o miłości. W amerykańskich filmach miłość zazwyczaj jest takim właśnie "cukierkowym" obrazkiem. Hollywood, by pokazać uczucie między dwojgiem ludzi sięga po środki banalne, żeby nie powiedzieć wręcz kiczowate. Mamy więc nastrojową muzykę, tony kwiatów, świece, tęskne spojrzenia i całe mnóstwo podobnych atrybutów. Każdy natychmiast wie, że chodzi o "Wielką Miłość". 

Kiedy próbujesz to samo odmalować w tekście pisanym możesz skończyć z zaczątkiem "harlekinowego romansu". No, chyba, że do tego dążysz.

Rzecz w tym - i do tego właśnie potrzebna jest empatia po stronie piszącego - by zamiast podawać wszystko na tacy wzbudzić uczucia u czytelnika. 

W powieści "Tato" William Wharton w pewnym momencie używa takiego zdania: "To wielka chwila, zbyt wielka na słowa". Czasem mniej znaczy więcej. 

Kiedyś czytałem książkę z gatunku "kryminałów". Nic wielkiego, nic poważnego, nawet nie pamiętam tytułu, ani o czym była. Dokładnie na ostatniej stronie jednak pojawia się jedna z piękniejszych definicji miłości, z jaką kiedykolwiek w życiu się spotkałem.

"Czym jest miłość? - zapytała pocierając stopą o jego stopę. 

Miłość jest wtedy - powiedział - kiedy bez słów wiadomo, kto gasi wieczorem światło."

Nie jest to cytat dosłowny, bowiem wygrzebany gdzieś z zakurzonej czeluści zawodnej pamięci, pokazuje jednak, jak jednym zdaniem można zastąpić tysiąc słów. 

I to właśnie jest moim zdaniem klucz. Klucz do pisania o emocjach.

Ten temat jeszcze powróci.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz