niedziela, 20 czerwca 2010

Sekret inspiracji #2


Ostatni pisałem o tym, by dać się zainspirować - pójść na spacer, wyjść z domu, obserwować. Tymczasem często jest tak, że inspiracja "sama do nas przychodzi", tylko jej... nie zauważamy. Człowiek myśli przez cały czas. Zazwyczaj skupiamy się na tych myślach, które wydają nam się ważne, w jakiś sposób istotne. Są często związane z pracą, sprawami domowymi, pieniędzmi, planami wakacyjnymi i wieloma innymi sprawami, które na pozór nie mają nic wspólnego z pisaniem.

Wszystkie pozostałe myśli po prostu "przelatują nam przez głowę" i nie zwracamy na nie większej uwagi. Tu właśnie tkwi przysłowiowy haczyk. Ile razy wymyśliłeś coś pod prysznicem? Ile razy wpadłeś na genialny pomysł stojąc w korku ulicznym? O czym są myśli, które leniwie snują się w Twojej głowie tuż przed zaśnięciem?

Zamiast karcić samego siebie - kurcze, znowu myślę o "pierdołach" zamiast zająć się poważnymi sprawami - pozwól tym myślom swobodnie płynąć, bez Twojej ingerencji. To już pół sukcesu.

Drugie pół sukcesu jest wtedy, gdy nauczysz się ich słuchać. Nagle znajdujesz setki inspiracji, właściwie nie wiadomo skąd.

Przydatna może tu być też jeszcze jedna rzecz. Otóż pisałem niedawno o tym, że zaczynam powoli przekonywać się do używania dyktafonu. Właśnie w takich sytuacjach jest to idealne narzędzie. Możesz bowiem te swoje myśli po prostu nagrywać. Mów do dyktafonu, bez skrępowania, bez zastanawiania się, czy Twoje słowa mają jakikolwiek sens. Odsłuchaj nagrania po kilku dniach, a z pewnością znajdziesz w nich mnóstwo interesujących pomysłów.

Z używaniem dyktafonu w miejscach publicznych może być pewien kłopot, ale i na to jest świetny sposób, o którym napiszę niebawem.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz